poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Trochę historii - buduar


"...  - Skromne, ale wygodnie urządzone - zaznaczył.- Tylko cztery pokoje, ale na razie wystarczy nam takie gniazdko, nieprawdaż droga panno Ewo? - spytał. Przy tym , jak to określiła Anda, przewracał idiotycznie oczami. - Oto plan naszego mieszkania. Ten podłużny pokój to jadalnia, ten duży , o czterech oknach będzie odpowiedni na salon, ten mały to mój gabinet, a zaś czwarty , sądzę, że jako piękny i słoneczny - nadawać się będzie na sypialnię.
- A gdzie będzie mój buduar? - spytała Ewita.
- Buduar, królowa moja? - Dorosz zastanowił się. - Ach jakiż głupiec ze mnie, żem o buduarze nie pomyślał!..."


No i tu mamy sedno dzisiejszego posta, mianowicie BUDUAR! Wielbiciele literatury z okresu XIX wieku pojęcie to znają bardzo dobrze, jednak dla osób które mają zainteresowania bardzo współczesne , słowo buduar jest całkowicie obce.
Wg Wikipedii to:

Buduar (fr. boudoir) – wytwornie umeblowany i wykwintnie ozdobiony, niewielki pokój zajmowany przez panią domu.
Umieszczony był zazwyczaj między salonem a sypialnią. Pełnił rolę gotowalni i miejsca wypoczynku pani domu. Pierwsze buduary powstały we francuskich pałacach w XVIII wieku. Powszechnie stosowany w okresie rokoka, klasycyzmu i romantyzmu. Moda na buduary przetrwała do XIX wieku, choć jeszcze w początkach XX wieku występował w bogatszych apartamentach.
No i teraz pytanie, czy w obecnych czasach kobiety nie straciły prywatności. Budując domy lub kupując mieszkania planujemy pomieszczenia ogólnoużytkowe - sypialnia, salon, kuchnia, czasem jadalnia,łazienka. Koniecznie pokoje dla dzieci i często gabinet dla męża lub na potrzeby pracy. Wygląda to tak, sypialnie dzielimy z mężem, dzieci muszą mieć prywatność, mąż ma swoją prywatność w gabinecie lub warsztacie, a my?? tak naprawdę żadne z pomieszczeń w domu nie nadaje się do tego abyśmy mogły trzymać tak swoje kosmetyki, robić bałagan z ciuchami i siedzieć z koleżanką bez rodziny na karku. 
Jako dzieci i młodzież mamy swój pokój, swoją przestrzeń, w życiu dorosłym musimy być rozsądne. Dopóki mieszkamy same lub z rodzicami - mamy swój "bałagan" i nikomu nic do tego. Zakładając rodzinę stajemy się jej jakby "własnością". 
Budując dom często jest jakiś wolny pokój przeznaczony na "gościnny" ... czemu nie zagospodarować go wyłącznie dla siebie. Gdzie możemy się zamknąć na klucz i w spokoju malować paznokcie i poplotkować przez telefon lub w spokoju poćwiczyć np szpagat (który zawsze chciałyśmy zrobić).
Nie musi to być stylowy pokój wyjęty żywcem z baroku, ale urządzony wg naszego gustu, choćby nawet miał być do bólu kiczowaty, ma to być nasza przestrzeń w której ani mąż, ani dzieci nie mają prawa się wtrącać. Oczywiście mogą wejść, córka może pogrzebać w ciuchach lub kosmetykach, mąż wpadnie ... koleżanka, ale nie oni mają decydować co będzie tam lepiej wyglądać, ani przeszkadzać.
 Dlatego nie martwmy się, że teściowa lub ciocia z daleka nie ma gdzie spać jak przyjedzie nas odwiedzić raz na 10 lat. od tego są hotele, a nasz dom należy do nas, a nie do sporadycznych gości. 
Więc majac w domu wolny pokój szybko go zagospodarujcie zanim zrobi to mąż, dziecko lub stanie się zwykłą graciarnią na niepotrzebne klamoty ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz